Do tej pory w tym cyklu artykułów mieliśmy do czynienia tylko i wyłącznie z krajami położonymi na kontynencie. Tym razem jednak napiszemy o kraju, który pomimo faktu, że jest oddzielony od innych państw morzem, osiągnął wielki sukces gospodarczy na przestrzeni stosunkowo krótkiego czasu. Co więcej, od wielu lat utrzymuje się w czołówce najbardziej rozwiniętych gospodarczo krajów na świecie. Po przeanalizowaniu trudności związanych z wejściem na rynek Chińskiej Republiki Ludowej, naturalną koleją rzeczy jest przeanalizowanie drugiego z kolei największego rynku azjatyckiego – rynku Japonii.
Przedstawienie rynku Japonii
Pomimo faktu, że Cesarstwo Japonii i Chińska Republika Ludowa to dwa oddzielne kraje o różnej kulturze i położeniu geograficznym, kraje te przez długi czas miały podobne podejście do handlu zagranicznego oraz utrzymywania stosunków gospodarczych zarówno ze swoimi sąsiadami, jak też i resztą świata. Zarówno Chiny, jak i Japonia były zamknięte na handel z zagranicą przez długi okres swojej historii (w przypadku Japonii było to ponad 250 lat), stąd też zarówno prawo jak też i ogólne nastawienie do zagranicznych inwestorów wciąż odbiega od typowo zachodniego, liberalnego podejścia do handlu i inwestycji zagranicznych. W języku japońskim narodził się nawet specjalny termin (sakoku, jap. „zamknięty kraj”), który odwołuje się do izolacjonistycznej polityki rządu japońskiego zarówno w gospodarce, jak i codziennym życiu. W Chinach magicznym rokiem dla otwarcia rynku dla handlu zagranicznego był rok 1978, natomiast Japonia otworzyła swój rynek dla firm zagranicznych niedługo po drugiej Wojnie Światowej. Z tej przyczyny, Japonia dla wielu krajów wciąż wydaje się być bardziej przyjaznym krajem pod względem inwestycji dla potencjalnych inwestorów z zagranicy.
Czym jednak charakteryzuje się rynek japoński? Czym się różni od rynku Chin, swojego największego rywala na kontynencie azjatyckim? Które sektory gospodarki japońskiej wykazują stały wzrost, a które znajdują się w ciągłym spadku?
- Zdecydowaną większość gospodarki Japonii stanowi sektor usługowy (ponad 70% całej gospodarki), następnie przemysł – około 25% gospodarki oraz rolnictwo, które stanowi mniej niż 2% całej gospodarki. Przemysł samochodowy oraz elektronika stanowią bardzo mocny atut japońskiej myśli technologicznej, tak więc firmy z tej gałęzi przemysłu z zagranicy chcące zaistnieć na rynku japońskim muszą liczyć się ze znaczącą konkurencją rodzimych firm o ugruntowanej pozycji na rynku. Potwierdza to fakt, że ciągu ostatnich lat głównymi polskimi produktami eksportowanymi do Japonii były: tytoń, mięso oraz maszyny i urządzenia elektryczne, co pokazuje jak duże znaczenie dla Japończyków ma polski przemysł mięsa.
- Japonia jest członkiem wielu międzynarodowych organizacji handlowych, na przykład Światowej Organizacji Handlu (WTO), Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) oraz członkami grup G7/G8 i G20. Co więcej, Unia Europejska w lipcu 2017 roku podpisała umowę o partnerstwie gospodarczym z Japonią, w dużej części znosząc bariery dla handlu międzynarodowego, jednocześnie ograniczając protekcjonizm gospodarczy (ma wejść w życie w 2019 roku).
- Obecnie Japonia jest szóstym co do wielkości partnerem handlowym Unii Europejskiej, natomiast Unia Europejska jest trzecim co do wielkości partnerem Japonii. Co ciekawe, Unia Europejska jest drugim co do wielkości inwestorem w Japonii, tak więc istnieje duża szansa, że potencjalni inwestorzy z Polski napotkają w Japonii znane już w Polsce firmy zagraniczne. Współpraca ta coraz bardziej się zacieśnia, stąd też inwestycje w Japonii mogą być potencjalnie bardzo dobrym pomysłem dla polskich firm, zwłaszcza tych zajmujących się produkcją towarów obecnie trudnodostępnych dla przeciętnego Japończyka.
- Polityka gospodarcza Japonii nigdy nie była oparta na planach pięcioletnich (tak jak np. w Chinach). Co więcej, Japonia – w porównaniu z Chinami – miała już 20 lat doświadczenia handlu z innymi krajami w momencie, gdy Chiny dopiero otwierały się na inwestorów zza granicy. O ile Japonia ma przewagę w dodatkowych 20 latach doświadczenia obcowania z gospodarkami spoza Japonii, o tyle bardzo wiele firm wybiera inwestycje na rynku chińskim ze względu na radykalnie niższe koszty produkcji oraz utrzymania swojego przedsiębiorstwa w porównaniu z rynkiem japońskim.
- Pomimo działań obecnego rządu Shinzo Abe, tj. luźnej polityki pieniężnej, reform rynku pracy i produkcji oraz stymulacji fiskalnej, Japonia od ponad 5 lat boryka się z problemami braku siły roboczej (pomimo 3-procentowego bezrobocia), a zadłużenie kraju sięga obecnie ponad 200% PKB. Co więcej, Japonia jest jednym z krajów o najniższym przyroście demograficznym na świecie, co zdecydowanie nie wpływa pozytywnie na rynek pracy – zarówno pracownika, jak i pracodawcy, w którym pracodawcy nie chcą zatrudniać większej ilości pracowników ze względu na wysokie płace, natomiast pracownicy zmuszeni są pracować powyżej normowanego czasu pracy bez otrzymania dodatkowego wynagrodzenia.
Jak wskazują powyższe fakty, gospodarka japońska nie znajduje obecnie w najlepszym stanie, jednak nie skreśla jej to wcale z listy głównych gospodarek światowych o znaczącym wpływie na gospodarkę międzynarodową. W czym jednak tkwią główne problemy, z którymi jako potencjalni inwestorzy na rynku japońskim możemy się spotkać? Co oznaczają one dla rozwoju naszej firmy, oraz czy rzeczywiście są one tak trudne jak się wydają? Czy sytuacja dla inwestorów na rynku japońskim zmienia się dynamicznie w krótkim czasie, czy też może jest stabilna i zachęca do inwestycji długofalowych bez większego ryzyka?
Problemy z bankami oraz rejestracją firmy
Jeśli ktoś kiedyś miał do czynienia z zakładaniem konta bankowego oraz otrzymaniem karty płatniczej w Japonii, zapewne wzdrygnie się on na myśl o zakładaniu konta bankowego w Japonii na firmę. Wbrew powszechnej opinii, że Japonia jest jednym z najbardziej rozwiniętych krajów na świecie, otwarcie konta bankowego oraz uzyskanie do niego karty płatniczej przez kogoś, kto nie ma obywatelstwa Japonii oraz nie jest rodowitym Japończykiem graniczy w wielu przypadkach z cudem.
Aby móc uzyskać pozwolenie na otwarcie bankowego konta firmowego, trzeba bowiem spełnić bardzo wiele wymagań: firma musi być zarejestrowana w Japonii pod konkretnym adresem, powinna posiadać bardzo szczegółowy statut założenia, powinien być on jednocześnie potwierdzony notarialnie. Wszystkie te operacje wymagają opłat, przez co wiele firm wchodzących na rynek japoński decyduje się na depozyt środków firmowych na istniejącym już osobistym koncie jednego z menedżerów spółki. Dodatkowo, konto bankowe tego rodzaju jak też i zarejestrowanie firmy wymagają specjalnego pozwolenia od rządu japońskiego, co wiąże się z dalszymi kosztami. W związku z tym, warto z góry nastawić się na bardzo daleko idące wydatki związane z inwestycjami na rynku japońskim od samego początku.
Różnica w standardach i certyfikacji pomiędzy Japonią a resztą świata
Praktycznie każdy kraj na świecie, który importuje dobra spoza swoich granic, wymaga od producentów z zagranicy spełnienia pewnych standardów jakości (np. w postaci wymagania od importera określonych certyfikatów jakości). Każde państwo jednak różni się od siebie pod względem tych regulacji i dokładności, z jaką są one sprawdzane – nie inaczej jest z Japonią, która w tym aspekcie zdaje się odbiegać od dużej ilości krajów europejskich. Zarówno Japońscy importerzy do Japonii, jak też eksporterzy towarów z Japonii skarżą się na niepotrzebnie długie oraz skomplikowane wymogi dokumentacyjne i administracyjne, które nakładane są na każdą ze stron. To z kolei oznacza, że jeśli chcielibyśmy zainwestować na rynku japońskim i wprowadzić na niego nowy produkt naszej firmy, będziemy musieli przygotować się na czasochłonny i kosztowny proces walki z biurokracją oraz szczegółowymi wymogami stawianymi przed naszymi produktami. Szczególną uwagę powinni przywiązywać do tego rodzaju detali producenci żywności, którzy chcieliby zaistnieć na rynku japońskim; podczas gdy Japonia dopuszcza do obrotu 828 substancji spożywczych, jedynie co trzecia z nich jest uznawana za w pełni bezpieczną przez Światową Organizację Zdrowia.
Co więcej, Japonia nie dopuszcza na swój rynek 600 substancji zatwierdzonych przez Światową Organizację Zdrowia. Fakt ten powoduje zamęt i niejasność w przepisach i procesie aplikowania, jednak w przypadku Japonii o wiele bezpieczniej byłoby uznawać normy narzucane przez tamtejszy rząd i traktować je jako wyznacznik tego, czy dany produkt zostanie dopuszczony na lokalny rynek czy też nie.
Przywiązanie do rodzimych marek i produktów
Pomimo faktu, że rynek Japonii jest rynkiem kapitalistycznym opartym na handlu międzynarodowym i ciągłej współpracy z firmami zagranicznymi wcale nie oznacza, że lokalni konsumenci myślą tylko i wyłącznie globalnie i nie przywiązują wagi do pochodzenia produktów, jak też kraju, z którego producent danego sprzętu/towaru się wywodzi. Wręcz przeciwnie, wskutek wielowiekowej tradycji i prawa japońskiego zakazującego handlu z zagranicą, nawet po kilku dekadach wolnego handlu Japończycy czują pewnego rodzaju awersję do produktów pochodzących spoza Japonii.
Dodatkową przeszkodą jest fakt, że za produkty importowane lokalni konsumenci będą musieli zapłacić zdecydowanie więcej, niż za japoński ekwiwalent. Wyjątkiem są tutaj produkty typowe tylko dla danego kraju bądź też nawet prowincji, na przykład hiszpańskie salami chorizo, duńskie sery dojrzewające, oryginalne francuskie szampany z północno-wschodniego regionu Szampanii bądź też prawdziwe belgijskie piwo. Za te produkty – jako produkty typowo lokalne i produkowane jako oryginalne tylko i wyłącznie poza granicami kraju kwitnącej wiśni – Japończycy będą w stanie zapłacić wyższą cenę. Wiąże się to jednak z faktem, że tego rodzaju produkty stanowią mniejszość wśród towarów europejskich produkowanych na eksport. Co za tym idzie – jeśli nie jesteśmy firmą z tradycjami i wielowiekową tradycją, powinniśmy przygotować się na walkę z dodatkową biurokracją oraz czymś na co jako producenci możemy nie mieć wpływu – wrodzoną niechęć lokalnej populacji.
Bariery językowe i kulturowe
Jeśli jako Polak spróbujemy porozmawiać z kimś z Europy zachodniej, bez większych problemów znajdziemy wiele tematów do rozmów, nie będziemy mieli większych problemów ze zrozumieniem się nawzajem, a to co będzie dla nas codziennością nie powinno być niczym szokującym dla innych Europejczyków. W końcu mamy ze sobą wiele wspólnego – wielowiekową wymianę handlową, wspólną kulturę oraz języki narodowe, których bardzo często uczymy się już w przedszkolu. Wejście na rynek innego państwa europejskiego nie jest więc aż takim szokiem kulturowym jak na przykład wejście na którykolwiek rynek azjatycki.
W przeciwieństwie do większości Europejczyków, Japończycy bardzo często stronią od używania języka angielskiego zarówno w biznesie jak i w życiu codziennym, tak więc nauka języka japońskiego byłaby kluczowym krokiem do rozpoczęcia działania w kierunku długofalowych inwestycji na rynku japońskim. Co więcej, jeśli zamierzamy otworzyć w Japonii oddział naszej firmy, musimy liczyć się z tym, że aby tego rodzaju operacja została pozytywnie rozpatrzona przez lokalny rząd, najbezpieczniej byłoby, gdyby przyszły menedżer japońskiego oddziały mieszkał w Japonii (posiadał pobyt stały). Pomimo faktu, że nie jest to już obowiązek, duża cześć administracji wciąż może patrzeć niechętnie na kogoś, kto nie przebywa w Japonii na stałe pomimo tak wysokiego stopnia w hierarchii firmy.
Warto również nadmienić, że samo podejście do obsługi klienta i kontaktu z klientem może wydawać nam się raczej konserwatywne. O ile w Europie rzadko który klient obowiązkowo wymaga kontaktu z partnerem biznesowym twarzą w twarz, o tyle w Japonii tradycja spotykania się oko w oko z potencjalnym klientem, a już tym bardziej z partnerem biznesowym jest kluczowa w celu utrzymania długofalowych relacji. Co więcej, klienci japońscy są bardzo wymagający – bardzo często zadają pytania o detale, które nie mają wpływu na finalny odbiór produktu, nie lubią nie być informowani o chociażby najmniejszych zmianach dotyczących produktu oraz przywiązują szczególną uwagę na terminowość ukończenia projektów, dostaw oraz zleceń.
Podsumowanie
Reasumując – jeśli Twoja firma planuje inwestycje na rynku japońskim, warto wziąć pod uwagę wiele czynników. Niektóre z nich, takie jak na przykład problem z certyfikacją, wysokim cłem oraz dopuszczeniem do rynku tyczyć się będą tylko i wyłącznie produktów spożywczych. Inne natomiast można uznać za przestrogi, które dotyczyć mogą każdej firmy, która pragnie zaistnieć na rynku japońskim, np. mentalne przygotowanie się do bardzo aktywnej konkurencji czy też niezależnym od nas przywiązaniu Japończyków do rodzimych marek. Warto jednak pamiętać o jednym – Japonia jest krajem, w którym można osiągnąć wysokie zyski, natomiast sukces ten wymagać będzie od nas jako firmy bardzo pro-klienckiego podejścia do biznesu, przywiązywania uwagi do detali oraz głębokiej kieszeni.